Aż 80% pytanych o jakość życia w stolicy województwa świętokrzyskiego odpowiada, że w Kielcach żyje się naprawdę dobrze. Chwalą sobie ciszę, bezpieczeństwo, bo chociaż Kielce są dość dużym miastem (200 tys. mieszkańców), to jednak nie na tyle, aby życie w nim było uciążliwe.
Diagnoza społeczna
Skąd więc tak niekorzystny rezultat diagnozy społecznej, przeprowadzonej przez grupę socjologów z UW? Wynika z niej, że spośród badanych 28 polskich miast, to właśnie w Kielcach żyje się najgorzej. Nic dziwnego, bo pomijając kryteria typu poziom cywilizacyjny mieszkańców, ich dobrostan psychiczny, kapitał społeczny czy poziom patologii, wpływające według socjologów na taki a nie inny wskaźnik jakości życia, to jednak aspekt ekonomiczny jest dzisiaj tym, co zdecydowanie najbardziej taki wskaźnik reguluje. Przynajmniej w przypadku ludzi młodych.
Ludzie stad uciekają
Kielce się wyludniają. I nie chodzi tu o osoby w wieku poprodukcyjnym, które w poszukiwaniu zieleni i spokoju przenoszą się do ościennych miejscowości. Z Kielc wyjeżdżają ludzie młodzi, zdolni, wykształceni i kreatywni. Nie ma tam dla nich pracy, a jeśli jakimś cudem uda im się znaleźć zajęcie zgodne z posiadanymi kwalifikacjami, okazuje się ono tak kiepsko płatne, że decyzjom o wyjeździe do Warszawy, Łodzi, Krakowa czy za granicę, trudno się dziwić.
Kielecki rynek pracy jest wypaczony a system rekrutacyjny bardzo niedoskonały. Pracę tutaj znajdują zazwyczaj nie ci, którzy rzeczywiście się do niej nadają, ale ci, za którymi stoi ktoś bardziej wpływowy.